Po niecałych pięciu minut wyszłam z kabiny. Wytarłam się, owinęłam ręcznikiem, rozpuściłam kok i delikatnym krokiem powędrowałam z powrotem do pokoju. Nie zamierzałam ubierać się jakoś specjalnie, bo to nawet nie randka. A poza tym nigdy nie należałam do dziewczyn, które godzinami potrafią stać przed szafą i przymierzać wszystko po kolei. Może dlatego uważali mnie w szkole za dziwadło. Nie stosowałam nawet ciutki makijażu przez co zapewne byłam szkaradłem. Farbując włosy na czerwono uznali mnie za jeszcze bardziej powaloną na głowę. W końcu kiedyś miałam piękne blond włosy, jeszcze solara i mini i bezkonkurencyjnie mogłabym startować do grupki (a może i stada) dziewczyn pokroju Patrycji.
Wybrałam czerwone spodnie i koszulkę Hemp Gru. Włosy ponownie związałam w niedbały kok.
Wzięłam mojego MacBooka, usiadłam po turecku na łóżku i położyłam go sobie na kolanach. Tradycyjnie przeglądałam fejsa i słuchałam muzyki. Ostatnio siadło mi "DEFTO" Jamala.
Nim zauważyłam stała się godzina 12:47. Cholera, niedobrze - mruknęłam. Wyłączyłam laptopa i skierowałam się na dół. Założyłam stare trampki Chuck Taylora i wyszłam z domu. Kierując się na Manhattan przypomniałam sobie, że rodzice nawet nie wiedzą, że wyszłam. W sumie mniejsza, i tak ich kompletnie ich nie interesuje.
Do Starbucksa weszłam równo z godziną 13:00. Zauważyłam Kacpra siedzącego przy stoliku dla dwóch osób w kącie. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego. Ledwie stanęłam obok, a on już ilustrował mnie wzrokiem. Zaczął od dołu: trampki, spodnie, koszulka... Zatrzymał się na dekolcie, ale szybko zdał sobie sprawę, że to widzę i powędrował dalej, spoglądając prosto w moje oczy. Wpatrywał się w nie przez chwile i nagle otrząsnął się, jakby z transu.
-A więc siema - powiedział wstając i przybijając mi piątkę.
-Cześć - odparłam cicho, zastanawiając się czy w ogóle to usłyszał. Usiadłam na przeciwko niego i zauważyłam, że musi siedzieć tu dość długo, ponieważ połowa jego kawy była wypita. Cholera, spóźniłam się?
-Długo tu siedzisz? - spytałam nieco głośniej i pewniej.
-Nie, dopiero przyszedłem - po czym zauważył, że spoglądam na jego kubek - Nie, niee. Ja po prostu szybko piję kawę, aż chyba zamówię sobie drugą - wyszczerzył do mnie zęby w szerokim uśmiechu. - Tobie zamówiłem Frapuccino czekoladowe i modliłem się o to, że lubisz - przesunął plastikowy pojemniczek w moją stronę. Pociągnęłam łyk ze słomki i o mało nie dostałam jakiegoś wstrząsu, ponieważ było to cholernie zimne. Starałam się nie krzywić, ale było to trudne. W pewnej chwili zauważyłam, że Kacper mi się przygląda. Również na niego spojrzałam po czym on odwrócił wzrok, usiadł głębiej na fotelu i odchrząknął.
-A więc Street Beats School.. - przejechał dłonią po swoich brązowych włosach doprowadzając je do lekkiego nieładu. - Jak już zapewne wiesz to szkoła taneczna w których uczy się pięciu styli: popping, locking, hip hop, breaking i house. Każdy jest obowiązkowy, aczkolwiek wybiera się jeden główny, który dla danego tancerza ma być specjalizacją i będzie miał z niego indywidualne lekcje - uniósł brwi. - W czym się specjalizujesz?
-Powiedzmy, że locking - opowiedziałam, po czym wzięłam się za swój napój.
-Masz duże szanse się dostać, lockerów jest bardzo mało. Ha, w sumie dostaniesz się na pewno gdyż przyjmują po równo chłopaków i dziewczyn do danej specjalizacji, razem dziesięć osób. Nie rozumiem o co z tym chodzi, ale facetów jest o wielu więcej. Razem z Tobą, z tego co mi wiadome, dziewczyn na lockinie jest trójka. Więc gratuluję, witaj w SBS! - pociągnął łyk kawy.
-Jeszcze nie powiedziałam, że startuje..
-Startujesz startujesz, nie chcę słyszeć, że nie - ugryzł dolną wargę, co w jego wykonaniu wyglądało strasznie słodko. -Są tam cztery klasy, jak w technikum. Jeszcze jest w sumie piąta, ale o niej się dowiesz.. kiedyś.
-A co z innymi przedmiotami? - zaczęłam bawić się słomką. -No wiesz. Taniec tam musi zabierać dużo czasu, ale kształcić się trzeba.
-Owszem, są. Takie jak w normalnym liceum, tyle, że one zaczynają się jakoś po godzinie dwunastej. Z rana są zajęcia taneczne, po nich jakaś godzinka na ogarnięcie, obiadek i na zwykłe lekcje - wzruszył ramionami. - U nas istnieje jeszcze taki bajerek, że w weekendy, wieczorami, są bloki dodatkowe: beatbox, graffiti i to takie dziwne coś no... - przymknął oczy w skupieniu. -Oj nie wiem. Te DJ'e całe czy coś. -Aha, i zdajesz sobie sprawę, że taniec to nie tylko poruszanie się do muzyki i robienie choreografii. W skład zajęć wchodzą również...
-Koordynacje ruchowe, rytmika, historia, kroki, tancerze, ogólnorozwojówki - dokończyłam za niego.
-Bystra jesteś - w nagrodzie pokazał mi swoje dołeczki. -Oprócz samego tańca na przesłuchaniach mogą cię pytać o takie typu rzeczy. Głównie o historie tańca twojej specjalizacji.
-Coś jeszcze? - wzięłam pojemniczek do dłoni i zaczęłam pić Frapuccino.
-Hmm.. Szkoła z internatem, ale duże mamy luzy. Na przesłuchaniach obowiązuje freestyle, tańczysz do muzyki którą oni ci puszczą..
-A przesłuchania kiedy?
-Yyy.. - podrapał się po głowie w śmieszny sposób. -Więc właśnie.. One są pojutrze - spojrzał gdzieś w przeciwnym kierunku do mojego wzroku.
-ŻE CO PRZEPRASZAM?! - wykrzyknęłam przez co ściągnęłam na siebie uwagę innych osób.
-Spokojnie - Kacper zaczął mnie uspokajać. - Tylko tak nie wrzeszcz, bo mi dziewczyny spłoszysz - zaśmiał się.
-Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś? - zapytałam poirytowana.
-Zapomniałem - zrobił niewinną minę po czym się roześmiał. -Ej, na streecie robiłaś to na pełnym spontatnie więc do jest dla ciebie problemem?
-To co innego - burknęłam spoglądając w okno.
-A więc startujesz? - po raz pierwszy spojrzał na mnie poważnie. Prychnęłam.
-Gdybym miała pozwolenie rodziców..
-Po co? - przerwał mi. -Mogę ci podrobić zgodę. Nie takie rzeczy się robiło.
-No chyba żartujesz. To nie jest karalne?!
Wzdrygnął ramionami.
-Najwyżej. Boże, ja nie rozumiem jak rodzic może zabierać własnemu dziecku marzenia? A przede wszystkim nie rozumiem zamykania w domu takiego talentu.
-Człowieku, weź mi wytłumacz o czym ty do mnie mówisz? Jaki talent, skąd ty jesteś?
-Z takim pesymizmem to cię nawet na przesłuchania nie wpuszczą.
***
-No chyba cię koleżko powaliło. - powiedziałam do Kacpra. Przed nami leżała mata na której właśnie pojedynkowała się dwójka tancerzy, a mianowicie house'owych tancerzy. - Street battle? Jaja sobie robisz? Street'a bym jeszcze przeżyła, ale..
-A co za różnica czy street czy street battle? - przewrócił oczami w komiczny sposób. -Jeśli chcesz, do pierwszej battelki mogę stanąć z tobą. Co ci szkodzi? Nic. A zdobędziesz nowe doświadczenie.
-Styl?
-All styles - zarzucił kaptur na głowę, bo zaczęło kropić choć wcześniej w ogóle się na to nie zapowiadało. Zaczął iść w stronę grupki osób. Odwrócił się na chwilkę do mnie, idąc tyłem -Experiments.
-Mhm, fajnie. Jeszcze zostawił mnie samą - mruknęłam pod nosem. Zerknęłam na tą całą wesołą gromadkę do której podszedł. Były tam dwie dziewczyny. Jedna z oczojebnymi niebieskimi lokami obejmowana przez dwumetrowego chłopaka. Przyjrzałam się drugiej. Ta natomiast miała burzę czarnych włosów. Nadin? Nigdy nie powiedziała mi, że trzyma się z ludźmi z TEGO środowiska. Wiedziałam, że jeździ z kimś stąd na zawody gdzieś dalej, ale nie miałam pojęcia, że aż tak z nimi trzyma! Wróć - jeździ na zawody po całej Polsce, a ja się głupia dziwie, że nie ma znajomych tancerzy, oh, genius. Ruszyłam w ich stronę, trochę niepewnie. Kacper zauważył mnie i pokazał dłonią bym podeszła bliżej. Nadin spuściła głowę. Nie zbyt chciałam z nimi rozmawiać, czułam się taka odrębna, inna, od tego całego grona. Dla nich taniec to pewnie przede wszystkim zabawa, a ja nawet nie mam własnego zdania na ten temat... Miałam nadzieję, że Kacper szybko mnie przedstawi i spadamy na battelkę, ale myliłam się.
-A co za różnica czy street czy street battle? - przewrócił oczami w komiczny sposób. -Jeśli chcesz, do pierwszej battelki mogę stanąć z tobą. Co ci szkodzi? Nic. A zdobędziesz nowe doświadczenie.
-Styl?
-All styles - zarzucił kaptur na głowę, bo zaczęło kropić choć wcześniej w ogóle się na to nie zapowiadało. Zaczął iść w stronę grupki osób. Odwrócił się na chwilkę do mnie, idąc tyłem -Experiments.
-Mhm, fajnie. Jeszcze zostawił mnie samą - mruknęłam pod nosem. Zerknęłam na tą całą wesołą gromadkę do której podszedł. Były tam dwie dziewczyny. Jedna z oczojebnymi niebieskimi lokami obejmowana przez dwumetrowego chłopaka. Przyjrzałam się drugiej. Ta natomiast miała burzę czarnych włosów. Nadin? Nigdy nie powiedziała mi, że trzyma się z ludźmi z TEGO środowiska. Wiedziałam, że jeździ z kimś stąd na zawody gdzieś dalej, ale nie miałam pojęcia, że aż tak z nimi trzyma! Wróć - jeździ na zawody po całej Polsce, a ja się głupia dziwie, że nie ma znajomych tancerzy, oh, genius. Ruszyłam w ich stronę, trochę niepewnie. Kacper zauważył mnie i pokazał dłonią bym podeszła bliżej. Nadin spuściła głowę. Nie zbyt chciałam z nimi rozmawiać, czułam się taka odrębna, inna, od tego całego grona. Dla nich taniec to pewnie przede wszystkim zabawa, a ja nawet nie mam własnego zdania na ten temat... Miałam nadzieję, że Kacper szybko mnie przedstawi i spadamy na battelkę, ale myliłam się.
-Ok, w takim razie poznajcie Monikę - objął mnie, a ja spojrzałam na niego spode łba.
-Marek.
-Monika.
-Gabriel.
-Monika.
-Sylwia.
-Monika.
-Bodziuś.
-Monika.
-Kacper.
-KACPER! - zaśmiałam się.
-Kurde, skąd Ty wiedziałaś jak mam na imię? - uśmiechnął się szeroko do mnie.
Chwile jeszcze pogadaliśmy, popytali mnie o style, które tańczę. Nie byli wrogo nastawienie, widać było, że .. tak jakby cieszyło ich to, że ze mną rozmawiali. Fajni ludzie.
House'owa battelka się skończyła. Kacper chwycił moją dłoń, tym razem nie tak ostro jak dnia poprzedniego, ale i tak stawiałam opór. Odwrócił się do mnie, a ja spojrzałam na niego błagalnie.
-Zgodziłaś się na randkę ze mną i odrzucasz atrakcje, które ja dla ciebie przygotowałem. No, no. Nieładnie - Otworzyłam szeroko oczy. Randka? Jaka randka? -No dobra, tym razem ci odpuszczę, ale musisz obiecać, że kiedyś staniemy razem do battle, ok?
-Ok - przełknęłam nerwowo ślinę. Skoro mu tak zależy to co mu szkodzi? Nagle zauważyłam, że nadal trzyma mają dłoń. I on również to zauważył. Niespodziewanie przysunął mnie do siebie i mocno przytulił. Odwzajemniłam. Uścisk można w ogóle odwzajemnić? Jego ciało idealnie pasowało do mojego - pomyślałam. Był dość wysoki więc głowę trzymałam w miejscu gdzie jest jego serce. Słuchałam jego bicia i czekałam, aż moje się z nim wyrówna. Staliśmy tak wtuleni w siebie, wszystko się zatrzymało. Deszcz zaczął padać mocniej, ale te krople tak jakby nas omijały. Nie zwracałam uwagi na nic, chciałam tak trwać w jego objęciach do końca życia. Do końca świata.
______
Nooo, po dość długim czasie mamy pierwszy rozdział. xP Raczej się nie gniewacie, nikt tego nie czyta i tak.
Troszkę zbyt romantycznie się zakończyło, ale sorry ludu, nie mam dziś weny.